player

GRY

poniedziałek, 17 marca 2014

Wróciłam z rozdziałem 16!!!

Witajcie!

Tak, wróciłam do Was i wcale nie zapomniałam. Wiele razy chciałam już coś napisać, ale mi nie wychodziło i jakoś nie miałam weny. Wiem, że było to bite 3 tygodnie. Przepraszam. Czy wybaczycie mi to zaniedbanie, jeśli powiem, że mam rozdział 16? Tak? To świetnie ;3 Niestety, osoby o których tutaj w tym opowiadaniu pisałam, rozstały się :c Tak, chodzi o mojego najlepszego przyjaciela i jego chłopaka :c Nie wiem, co teraz będę pisać, jeśli już nie są razem... No cóż. Zacznę używać wyobraźni. No dobra, koniec. Ten rozdział dedykuję Mojemu Kochanemu Śfiiirkowi Keiichi'emu <3 Będzie dobrze, kochanie! A teraz czytajcie ^_^

Rozdział XVI

Minęło już kilka tygodni od czasu pogrzebu Yuki... Wciąż noszę w sobie smutek, ale postanowiłem, że nie będę go okazywać, bo nie chcę, żeby mój humor przelał się na biedne serduszko Cassiana. Ostatnio wiele uczuć mnie przepełnia, a ja nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć. Wszystko budzi we mnie gniew. Irytację. Cały świat jest zły, podły i każda czynność wymaga ode mnie wielkiego wysiłku. Nawet nie mam ochoty rozmawiać z Cassianem. Najchętniej poszedłbym spać. Na zawsze. Jednak wiem, że to nic nie zmieni. Wtedy moje problemy nie znikną, a tylko spadną na barki kogoś innego. A nikomu tak źle nie życzę...
Właśnie siedzę sobie sam na parapecie, patrząc na szary świat, pogrążony w smutku. Niebo płakało. Kilka małych kropel płynęło po szybie, a ja goniłem je uparcie palcem, aż do samego dołu, gdzie roztrzaskały się o płytki na parapecie. Ludzie kończą tak samo, jak te krople. Dokładnie tak samo. Zamknąłem oczy, a w mojej głowie pojawił się obraz. Tylko ja i przede mną krawędź budynku. Już tu byłem. Patrzyłem stąd w dół już setki razy. Jednak wciąż za mało. Wciąż czułem, że nie potrafię. "Słaby, słaby, słaby..." - nuciły głosy zza moich pleców. Odwróciłem się. Tak, stały tam osoby które kocham. "Słaby, słaby, słaby..." - mówiły wciąż głośniej. Zbliżały się, a ja nie mogłem się cofnąć. Te osoby... wyglądały jak ci, których cenię, ale byli puści. Z ich oczu wypływała pustka, istna nicość. Byli jak lalki. Ich martwe uśmiechy wciąż coraz bardziej szarzały, a kąciki ust drgały, jakby nie mogły utrzymać ciężaru. "Słaby, słaby, słaby..." Ich ręce dotykały mojej klatki piersiowej, łapały za szyję, obejmowały ramiona. Nie... Czy to ból? Wciąż więcej bólu. Spojrzałem w dół. Nóż tkwił głęboko, a krew wylewała się obficie, tworząc kałużę u moich stóp. "Za słaby!" - syknęli i popchnęli mnie. Leciałem w dół. Wciąż niżej i niżej. Postacie patrzyły nachylone w moją stronę. Machali mi. Tak wiele myśli się nagle pojawiło. Przed oczami zaczęły migać mi urywki mojego życia. Piąte urodziny... mały, niebieski torcik z kilkoma świeczkami... Tata i mama śpiewali mi sto lat, wręczając mi prezent. Moje pierwsze pójście do szkoły... Tyle stresu... Nowi ludzie, nowa klasa. Skończyłem podstawówkę... tyle radości. Wybiegam z dyplomem ze szkoły i rzucam się tacie w ramiona. On podnosi mnie, obraca się wokół własnej osi. Śmieje się... Druga klasa gimnazjum... byłem przy tablicy. Chłopaki ściągnęli mi spodnie... Wszyscy się śmiali. Pobiegłem do łazienki i pociąłem się. Pogrzeb... stałem zalany łzami, rzucając różę na trumnę mojego ojca... Klasa pierwsza liceum... wracam do domu, a matka znów była pijana... Przykryłem ją kocem... Druga klasa liceum... zakochałem się... Yuki tak słodko na mnie patrzyła... Trzecia klasa... rozpoczęcie przygotowań do matury... Poznałem Cassiana... Zakochałem się... Nagła śmierć Yuki... Jej drobne ciałko ułożone w trumnie... Nie... Nie chcę tego pamiętać. Nie chcę widzieć tego wszystkiego. Nie chcę takiego życia! I tak nie zostało mi wiele. Zbliżam się do końca, wciąż niżej i niżej. Chłód zaczął ogarniać moje ciało. Chłodne szpilki wbijały się wciąż głębiej, raniąc boleśnie. Nakłuty z każdej strony, znikałem. Mgła zaczynała pochłaniać moje pole widzenia. Wciąż niżej... Już tak niewiele do końca... Czy jeśli otworzę oczy, obudzę się? Czy wrócę do swojego życia? Nagle wszystko zniknie. Nie, ja tak nie chcę. Nie chcę się budzić, nie chcę znów tam być. Mnie już wystarczy. Chciałbym zniknąć. Tak raz na zawsze... Nagle przypomniały mi się słowa Yuki. Czy umrę razem z uderzeniem? To już za chwilę. Widzę asfalt bardzo dokładnie, niemalże mogę go musnąć palcami. OTWÓRZ OCZY!

Wybaczcie, że tak krótko. Ale chyba wszyscy wiedzą, co się stało. Nie wiem, czy dam jakiś tekst na zakończenie. Zastanowię się. No cóż, smutne, że tak się to skończyło, prawda? Czekam na komentarze, co sądzicie <3

6 komentarzy:

  1. Trochę zjebałaś i widać że od niechcenia.. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimowy Czytelniku! Bardzo mi przykro, że ten rozdział wzbudził w Tobie takie uczucia. Absolutnie nie pisałam z przymusu, lecz ze szczerej chęci. Nigdy nie piszę od niechcenia. Na następny raz proszę, nie używaj wulgaryzmów, gdyż nie wyglądają one ładnie na stronie. Bardzo przepraszam, że zawiodłam Twoje oczekiwania. Z poważaniem, autorka bloga, Neko.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dear Cawi!

      WUT? Dzo dlaczego? XD

      Usuń
    2. Dlaczego on musiał to zrobić ?..;-; Uwielbiałam tą opowieść ...Nadal sprawdzam codziennie czy aby się nie rozmyśliłaś i nie usunęłaś tego rozdziału żeby napisać nowy ...Głupia nadzieja.;-;

      Usuń
    3. Niee, to nie jest głupia nadzieja. Sprawdzaj... a może dasz się zaskoczyć ;)

      Usuń

Jeśli dodajesz obiektywny i przemyślany komentarz, to dziękuję. Na pewno się odwzajemnię, lecz jeśli dodajesz puste słowa, hejty, bluźnierstwa lub chcesz mnie zdołować, to nie dodawaj komentarza. Szkoda Twojego czasu, gdyż i tak go usunę. Nie toleruję bezpodstawnych hejtów. Dziękuję i pozdrawiam :) -Neko-