Uświadomiłam sobie, że opuściłam ten blog. Dodaję części raz na jakiś czas, a kiedyś były codziennie. Brak mi weny, może to przez te wszystkie problemy. Coraz ciężej mi pisać, gdyż w moim życiu wszystko się pieprzy, a ja nie umiem tego zatrzymać.
Każdy dzień zaczyna być walką o przetrwanie - podetnę te żyły, czy nie?
Również nie mam już co opisywać. Od jakiegoś czasu (coś koło miesiąca) moja para inspiracji przechodzi kryzys. Wciąż są parą, jednak jeden z nich jest w szpitalu. Walczy o życie. Tak, dobrze czytacie. Ta mała iskierka w jego oczach może zgasnąć każdego dnia. Chociaż trudno to zauważyć, gdyż jego oczka są zamknięte... Teraz rozumiem, że blog zaczyna umierać razem ze mną i wszystko na nim staje się okrutne i surowe. Każde wydarzenie przesiąka jakiś skryty ból, który w sobie trzymam. Rzeczywistość jest okrutna. Tak. Life Is Brutal. A ja nie jestem wojownikiem. Już nie. Przepraszam Was, że tak zeszmaciłam ten blog i że wszystko się zatrzymało w połowie drogi. Nie jest to żadne zawieszenie, czy też zakończenie - o nie. Jest to tylko kryzys, który musi być przeczekany. W końcu się przełamię i moje pociachane łapy napiszą coś. Dziś stać mnie tylko na ten żałosny tekst w ramach przeprosin. Przykro mi jest, że duch bloga zdechł. Ale odżyje znowu, razem ze mną. Bądźcie cierpliwi. To chyba tyle, wracam gnić w łóżku (bezsenność) i będę kalkulować ile rzeczy mam jeszcze do spieprzenia! :)
Pozdrawiam Najszczerzej Z Całego Serduszka!
-Neko-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli dodajesz obiektywny i przemyślany komentarz, to dziękuję. Na pewno się odwzajemnię, lecz jeśli dodajesz puste słowa, hejty, bluźnierstwa lub chcesz mnie zdołować, to nie dodawaj komentarza. Szkoda Twojego czasu, gdyż i tak go usunę. Nie toleruję bezpodstawnych hejtów. Dziękuję i pozdrawiam :) -Neko-