player

GRY

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 8 + kilka fot i obrazków ^^

Ave!

Uznałam, że dobrze wpłynie na bloga pewne urozmaicenie, a dokładniej to chcę dodać kilka fajnych (moim zdaniem) zdjęć osób, obrazki które nadesłali mi czytelnicy i jakieś fajne grafiki które sama znalazłam. Oczywiście wszystko nawiązuje do tekstu. Trzeba tylko uważnie patrzeć i czytać ;)
No i jak zwykle, dodaję rozdział. Jest to rozdział VIII, w którym Cornel waha się nad decyzją, która może zmienić jego życie, przez wydarzenia, które być może się zdarzą. Czy będzie to tylko puste gdybanie, czy będzie to objaw przyszłości? ^^

Rozdział VIII

Siedziałem w domu na łóżku, patrząc na otwartą walizkę na kółkach. Była to waliza, która pomieści pół mojego pokoju. Pech, że nigdy nie umiałem się pakować, a zawsze to co najpotrzebniejsze, umykało mi z głowy. Pakowałem rzeczy które w ogóle mi się nie przydały, a zapominałem o podstawowych rzeczach, takich jak np. szczoteczka do zębów albo ręcznik. Ale w zamian pakowałem latarkę lub książkę z adresami. Nie wiem nawet, jaki był tego cel. W czasie pakowania miało to sens, lecz gdy otwierałem walizkę już na miejscu po podróży, to zastanawiałem się na jaką cholerę mi książka z adresami? Tym razem postanowiłem zrobić listę potrzebnych rzeczy. Usiadłem więc i zacząłem pisać. Gdy zapisałem już 36 rzeczy, uznałem że to wystarczy. Zacząłem kręcić się po pokoju i pakować potrzebne drobiazgi.
- Gdzie ta cholerna koszulka...- mówiłem sam do siebie.
Gdy spakowałem już całą walizkę, schowałem ją za drzwiami, żeby Yuki jej nie zauważyła, gdy wróci ze szkoły. Nie wiem, czy to dobra decyzja. Boję się, że popełniam błąd. A jeśli Cassian wymyślił jakiś swój zły plan i chce mnie w coś wrobić? Nie znam go do końca. Lubię go, ale nie mam pełnego zaufania. Fakt, zachowuje się naprawdę w porządku, ale jeśli to tylko maska? A z drugiej strony, jeśli nie pojadę, to może mnie ominąć super wydarzenie. Może jeśli pojadę, to odkryję coś wspaniałego? Może zdobędę przyjaciela? To takie trudne, wybrać którą drogą chce się iść. Boję się tego, że znów źle postąpię i nie będę mógł cofnąć czasu. Nie chcę żałować swoich decyzji, ale z drugiej strony, raz się żyje! Po za tym, jestem już spakowany. Jak coś nie wypali, to po prostu wrócę do domu.
- Synuś, rozmawiasz przez telefon?- zapytała mama, wchodząc do pokoju. Chciała do końca otworzyć drzwi, ale moja torba je zablokowała. Spojrzała za drzwi i wszystko się wydało.
- Mamo, wyjeżdżam na kilka dni.- ogłosiłem.
- Ale mam nadzieję, że nadrobisz stracony czas w szkole.- powiedziała.
Przewróciłem oczami w zdenerwowaniu i przesunąłem torbę, żeby drzwi się otworzyły.
- To tylko 2 albo 3 dni. To nic wielkiego. Jadę z kolegą nad jezioro, bo chcemy odpocząć i trochę odreagować, wiesz przecież, jak to jest...- wyjaśniłem.
Mama usiadła na łóżku obok mnie i złapała mnie za rękę.
- Wierzę, że dasz sobie radę z problemami. Jesteś silny. Silniejszy niż ja. Wiem też, że przez długi czas byłam kłopotem dla ciebie. Musiałeś się mną zajmować, dbać o mnie jak o dziecko. Ale teraz już sama sobie radzę. Ledwo, ale uczę się wychodzić z nałogu, dzięki tobie. Kocham cię, synek.- pocałowała mnie w czoło, a mnie napłynęły łzy do oczu. Powiedziała to. Powiedziała, że mnie kocha. Ostatni raz słyszałem to kilka lat temu. To było... wspaniałe. Był to dla mnie znak, że dam sobie radę. To mnie przygotowało do wyjazdu. Będzie dobrze, czuję to!
Mama opuściła mój pokój, a ja z trudem powstrzymałem łzy, które się we mnie zbierały. Jednak byłem dumny, że ani jedna łza nie wypłynęła z mych oczu. Muszę się nauczyć kontrolować siebie. To mój cel.
Z moich rozmyśleń wyciągnął mnie telefon. Nieznany numer. Odebrałem i wahając się zapytałem:
- Tak?
- Cornel?- zapytał głos po drugiej stronie. To chyba była dziewczyna.
- Tak, kto mówi?- zdziwiłem się.
- Słuchaj, bądź u mnie trochę wcześniej, musimy coś uzgodnić.- powiedział głos.
- Moment, co? Kto mówi do cholery?!- krzyknąłem.
- Ech... Ty głupku, Cassian z tej strony.- jęknął.
- Myślałem że to jakaś dziewczyna.- przyznałem.
- Tak? Serio, dzięki, stary.- syknął sarkastycznie.
Wyłączył się.
- Nie, czekaj!- krzyknąłem. - Halo? Jesteś?
Rzuciłem telefon na łóżko. Nie powiedział o której mam u niego być. No wcześniej, ale to znaczy że ile czasu wcześniej? "Głupi, głupi ja. No musiałem wypalić z tą dziewczyną!"- pomyślałem.
Spojrzałem na zegarek. Była 16, czyli Yuki za moment wróci do domu. Muszę się zbierać. Nie może zauważyć, ja wychodzę z domu. Wziąłem więc kartkę i nabazgrałem na niej wiadomość do Yuki. Zostawiłem kartkę na łóżku. Zabrałem walizkę i poszedłem w stronę drzwi.
- Mamo, wychodzę! Będę za kilka dni, w razie czego, dzwoń!- krzyknąłem i zacząłem się ubierać.
Mama nic nie odpowiedziała. Uznając milczenie, za przytaknięcie, wyszedłem z domu. "Teraz tylko jak ja zapakuję walizkę na motor?"- myślałem. Przypomniałem sobie, że w garażu jest linka. Obwiązałem linką walizkę i przyczepiłem do boku motoru. Powinno się trzymać. Wsiadłem na pojazd i ruszyłem w stronę adresu, który miałem na kartce. Gdy podjechałem pod dom Cassiana, on już stał w oknie i czekał. Wybiegł z domu i rzucił mi się na szyję.
- Wiedziałem, że przyjedziesz i mnie nie zostawisz!- pisnął uradowany.
- Przecież mówiłem, że przyjadę.- odpowiedziałem.
- No tak, ale chyba nie powiesz mi, że się nie wahałeś!
- Dobra, dobra. Jedziemy? Przed nami długa droga. Chcę dojechać zanim zrobi się chłodniej.
Cassian zdjął mi z głowy kask i zawiesił na rączce motoru.
- Najpierw musimy zrobić jakieś zakupy, prawda? Musimy coś jeść i pić. A tam nie ma sklepu w okolicy.- zauważył.
- A nie możemy pojechać?- zapytałem.
- Sklep jest kilka domów stąd, możemy się przejść. Oszczędzaj paliwo.
Zsiadłem więc z motoru i ruszyłem za Cassianem. Co jakiś czas patrzył na mnie tak, jakby chciał powiedzieć coś ważnego, ale jednak się wycofywał.
- No co?- zapytałem wreszcie.
Cass schylił głowę, ale ja i tak zauważyłem, że się rumieni.
- Bo tak sobie pomyślałem, ale nie... to głupie, wyśmiejesz mnie...- wycofał się, tak jak przypuszczałem.
- No mów.
- Mogę cię złapać za rękę?- zapytał i się nerwowo zaśmiał.
Zastanowiłem się chwilę. W zasadzie to przecież nic złego, to jeszcze nic o mnie nie znaczy. Chyba.
Uśmiechnąłem się i złapałem go za rękę. Jego malutka, drobna dłoń idealnie zmieściła się w mojej dużej dłoni. Nasze palce się przeplotły i nagle poczułem takie miłe ciepło.
- Nasze ręce idealnie do siebie pasują. Przypadek?- zauważył.
- Nie sądzę.- powiedzieliśmy równocześnie i zaczęliśmy się śmiać.
Gdy weszliśmy do sklepu, Cass rzucił się na półki z jedzeniem, a ja wziąłem wózek. Pieniądze nie miały teraz znaczenia. W końcu ani mnie, ani jemu nie brakowało kasy. Chłopak kręcił się po sklepie, wrzucając do koszyka coraz więcej jedzenia i picia. Ja spokojnie spacerowałem pomiędzy regałami. Gdy skierowałem się już do kasy z pełnym wózkiem, Cass powiedział, że skoczy jeszcze po jedną rzecz. Gdy zniknął, ja wrzuciłem do koszyka czteropak piwa. To przecież nic złego. Zacząłem wykładać rzeczy na kasę.
- To wszystko?- zapytała kasjerka.
- Nie!- krzyknął Cass i podał kasjerce do ręki czerwone wino.
Spojrzałem na niego pytająco. On tylko uśmiechnął się w odpowiedzi i podał swoją kartę kasjerce.
- Cass, nie, ja zapłacę.- uparłem się i podałem swoja kartę.
- No przestań, nie bądź głupi. Mój pomysł, to ja płacę.- zaoponował.
Zaczęliśmy się kłócić, a kasjerka zaczęła się śmiać.
- No dobrze, pogodzę was drogą losowania. Dajcie karty.- poprosiła.
Wzięła nasze karty i zamknęła oczy. Przemieszała je kilka razy i wybrała jedną. Akurat trafiła na kartę Cassiana.
- Ha!- zaśmiał się i oddał mi moją kartę.
- Będzie rewanż, zobaczysz.- zapakowałem rzeczy do wózka. Gdy chłopak stał przy kasie i wpisywał pin karty, cmoknąłem go w policzek i szybkim krokiem (prawie biegiem) wyszedłem ze sklepu. Pod sklepem przepakowałem zakupy do torebek i czekałem na niego. Wreszcie wyszedł ze sklepu i z uśmiechem mnie przytulił.
- Zobaczysz, że będziemy się świetnie bawić.- szepnął mi do ucha, a ja nie wiedziałem o co mu może chodzić. Chyba nawet nie byłem pewien, czy chcę wiedzieć. Gdy szliśmy, Cass wyrwał mi jedną siatkę z ręki.
- Nie, daj. Ja będę nieść. Ty płaciłeś, ja niosę.- zabrałem mu siatkę.
- Jak sobie chcesz.- powiedział od niechcenia i puścił muzykę z telefonu.
- Blood On The Dance Floor?- zapytałem zdziwiony.
- Też słuchasz tego zespołu?- też się zdziwił.
- Oni są niesamowici!
- Wiem!- pisnął szczęśliwy i pogłośnił piosenkę Innocent High.
Szliśmy śpiewając. Tylko że on nie umiał zaśpiewać części screamo, a ja tak. Zgraliśmy się. Przy okazji zauważyłem, że Cass świetnie śpiewa. Może powinienem założyć zespół z nim i Yuki?


A teraz obrazki i zdjęcia ^^

 czy kogoś Wam przypominają?

 słodki, podobny zarys fryzury Cornela.

 czy to nie urocze? :3

 idealne odwzorowanie fryzury Cass'a ^^


                              przeuroczy gif - odzwierciedlenie Cornela <3

No to chyba tyle :) Obrazki są wybrane nieprzypadkowo, lecz specjalnie i było to przemyślane. Dlaczego te obrazki a nie inne? Czytajcie opisy ;) 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli dodajesz obiektywny i przemyślany komentarz, to dziękuję. Na pewno się odwzajemnię, lecz jeśli dodajesz puste słowa, hejty, bluźnierstwa lub chcesz mnie zdołować, to nie dodawaj komentarza. Szkoda Twojego czasu, gdyż i tak go usunę. Nie toleruję bezpodstawnych hejtów. Dziękuję i pozdrawiam :) -Neko-