player

GRY

sobota, 1 lutego 2014

Wróciłam! + post 12

Witam! ^^

Tak, tak, kochani, wróciłam! Teraz zabieram się za pisanie bloga pełną parą! Zakończyło się głosowanie w ankiecie. Niedługo zaczną się rozdziały z nową osobą. A jaką? Tą którą wybraliście. Dziękuję za wzięcie udziału w tym "eksperymencie handlowym" - tak to nazwijmy. Wiecie co? Zastanawiam się nad wykupieniem domeny bloga i potraktowaniu "na poważnie" swojej pracy. Co Wy na to? Jak myślicie, ma to sens? Kto wie, może wybiję się po kilku latach chociaż w połowie drogi na szczyt? ^^  No nic, nie zamulam. Czytajcie i się cieszcie ^^ (mam zaciesz, że jesteście ze mną!). Dodam jeszcze, że im więcej komentarzy, tym szybciej będzie rozdział ^^

Rozdział XII

Obudziłem się z powodu chłodu. Gdy otworzyłem oczy, kołdra była zrzucona na podłogę, a ja spałem pod samą poszewką. W ogóle łóżko wyglądało jak po wojnie. Poważnej wojnie. Poduszki były porozrzucane, na środku materaca leżała jakaś różowa koszulka (zakładam że Cassian się przebierał i zostawił), prześcieradło ściągnięte... To był straszny widok, naprawdę. W dodatku dolna część łóżka była... mokra. Wolę nie wiedzieć czemu. Postanowiłem że wstanę. Ruszyłem w stronę szafki. Wyciągnąłem T-shirt z napisem "Fuck You I Have Enough Friends" i założyłem go. Teraz zrozumiałem, że nie wiem gdzie jest Cassian. Najpierw poszedłem do kuchni, ale go tam nie było. Przy okazji wziąłem sobie jedzenie z zamrażarki. Jedząc łyżką lody czekoladowe (świetne śniadanie, wiem) poszedłem na dwór. Cass kąpał się w jeziorze. Co było najdziwniejsze, jego kąpielówki wisiały na sznurku, susząc się. Zakładam więc że był... O Boże! Nagle odwrócił się i spojrzał na mnie. Chyba był nieco zdziwiony, zażenowany lub... już sam nie wiem.
- Nie boisz się, że coś cię ugryzie? - zapytałem kąśliwie, wytykając żartobliwie język.
Nagle jego policzki się zaczerwieniły.
- Nie! Tu nic przecież nie ma! - krzyknął i schował się w głębokiej wodzie. Ale i tak zdążyłem zauważyć co nieco...
- Taaak? To poczekaj! - rzuciłem i zdjąłem koszulkę.
- O nie! - wrzasnął i chyba nie wiedział, czy wyjść z wody czy czekać co zrobię.
Postanowiłem dać mu szansę na ucieczkę. Wziąłem ręcznik ze sznurka i rzuciłem mu.
- Odwróć się! - poprosił.
- Teraz się wstydzisz, a wczoraj to co? - zapytałem.
Przewrócił oczami, a ja się odwróciłem. Po chwili minął mnie, z ręcznikiem na biodrach. Miałem dobry humor, więc poszedłem za nim i w ostatniej chwili szarpnąłem za róg ręcznika, który natychmiast zsunął się na podłogę. W tej samej chwili odwróciłem się i zacząłem uciekać. Cass podniósł ręcznik, okręcił go wokół pasa i zaczął mnie gonić.
- Zabiję! - wrzasnął.
- Chyba śnisz! - odkrzyknąłem i wbiegłem do domu, zamykając drzwi.
Podszedł do okna i pokazał mi środkowy palec. Znów wytknąłem język, a on przyłożył dwa palce w kształcie litery "V" do szyby. Tym razem to ja mu pokazałem "fuck you". Otworzyłem drzwi i rzuciłem się na kanapę.
- Łaskawca. - sarknął, mijając mnie.
- Też cię kocham.
- Dziś wszystko się kończy, wracamy. - powiedział poważnie i poszedł na górę.
Natychmiast pomyślałem "ale jak to!?". Najchętniej zostałbym tu na zawsze. Pomimo, iż bardzo mi się nie chciało, poszedłem pakować torbę. Na siłę zacząłem wpychać ubrania do torby. Nagle Cass położył mi rękę na ramieniu.
- Mam coś dla ciebie. - powiedział i zapiął na mojej szyi naszyjnik. Była to czarna połówka serca.
- A gdzie druga połowa? - zapytałem.
Chłopak pokazał mi swoją połówkę serca - niebieską, zawieszoną na jego chudym karku.
- Kim teraz jesteśmy? - myślałem na głos.
- Kim chcesz żebyśmy byli? - zapytał, jednocześnie dając mi wybór.
- Ja... nie wiem... ale... chyba...chyba cię kocham... - wyjąkałem.
Cass nachylił się i namiętnie mnie pocałował.
- Pamiętasz? - wskazał palcem siniaka po ugryzieniu.
- Co?
- Jestem twój. - szepnął i opuścił pokój.
Co to do cholerny znaczy tak naprawdę? Jesteśmy parą czy nie? Ech... to wszystko takie skomplikowane! Jedno wiem na pewno - kocham go. Tak. Jestem pewien... Tylko co z Yuki? W tej chwili przypomniałem sobie o niej, więc złapałem telefon i zadzwoniłem do niej. Nie odbierała. Czułem niepokój. Tylko nie mogłem zrozumieć, dlaczego. A może ona wciąż jest na mnie zła? A może coś jej się stało? A może nie żyje? A może, a może, a może... - tak bez końca. Zrozumiałem, że muszę szybko wrócić do domu. Coś było nie tak, tylko, cholera, nie wiedziałem co... Jeśli Yuki się coś stało, nie daruję sobie tego. I wtedy nawet Cassian mnie nie powstrzyma!

Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale zmęczona jestem. Następny rozdział będzie dłuższy ;3
A teraz, czekam na komentarze ^^

3 komentarze:

  1. Jak zwykle bosko !Czekam na więcej.:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnie :3 czekam na następny rozdział ;w; ~ Chinatsu

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste :))))

    OdpowiedzUsuń

Jeśli dodajesz obiektywny i przemyślany komentarz, to dziękuję. Na pewno się odwzajemnię, lecz jeśli dodajesz puste słowa, hejty, bluźnierstwa lub chcesz mnie zdołować, to nie dodawaj komentarza. Szkoda Twojego czasu, gdyż i tak go usunę. Nie toleruję bezpodstawnych hejtów. Dziękuję i pozdrawiam :) -Neko-