player

GRY

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 11

Witam.

Dzisiejszy rozdział ma już numer 11. To dla mnie wielkie osiągnięcie! W dodatku mój blog ma 500 wszystkich wyświetleń :) Mój licznik niestety liczy tylko unikalne wejścia, więc nie ma tam pełnej liczby. W każdym razie - bardzo dziękuję za to, że ze mną jesteście. Wspieracie mnie i dajecie mi siłę. Jednak niestety, teraz mam złą wiadomość: W tą środę (15 stycznia) mam pewną wizytę u lekarza, jest więc ryzyko, że pobędę jakiś czas w szpitalu - co za tym idzie, zastopowanie bloga. Nie usunę go ani nie porzucę, ale zatrzymam na moment. Tylko informuję. Ale bądźcie dobrej myśli, może jednak z Wami zostanę? Do środy postaram się dać jeszcze 2 posty minimalnie ;) Zamierzam też dodać do opowiadania nową osobę - Wy pomożecie mi wybrać kim ona będzie. Zrobię ankietę, a Wy zagłosujecie. To od Was zależy kto pojawi się w opowiadaniu :) Miłego czytania!

Rozdział XI

- Halo? - usłyszałem zaspany głos.
- Yuki? Przepraszam że cię budzę, ale... - zacząłem.
- Cornel, zdajesz sobie sprawę z tego, że jest 3 nad ranem?
Spojrzałem na zegarek.
- Wybacz, martwiłem się. Śniłaś mi się i to było straszne. Bałem się, to znaczy na początku było pięknie, ale potem ty płakałaś, a wtedy ja... - mówiłem na jednym tchu.
- CORNEL! - wrzasnęła, przerywając mi.
- Co?
- To był tylko sen, a ze mną jest wszystko dobrze. Wracaj do łóżka, nie martw się o mnie i śpij spokojnie. Później porozmawiamy.
Wyłączyła się, a ja opadłem na łóżko z nowo odzyskanym spokojem. Nie rozumiem, czemu miałem taki okropny sen? Jeśli to miał być znak, to chyba go źle odczytałem, bo przecież Yuki czuje się dobrze. A może się mylę?

YUKI:

Po jego telefonie długo nie mogłam usnąć. Kręciłam się i przewalałam z boku na bok, szukając wygodnej pozycji do spania. Jednak bez skutku. Cały czas myślałam o tych wszystkich wydarzeniach. W dodatku uświadomiłam sobie, że nawet nie wiem, gdzie on teraz jest. Jego matka mi powiedziała, że wyjechał z kumplem nad wodę. Ale dlaczego zrobił z tego tajemnicę? Dlaczego mi nie powiedział? Fakt, byłam dla niego niemiła. Ale to jego wina! To on mnie olewał i nawet nie był łaskaw udawać, że słucha! To mnie zabolało. Myślałam, że jeśli mu mnie zabraknie, to się zmieni, ale chyba się myliłam. Znalazł zastępstwo. Ma teraz nowego przyjaciela, a mnie odrzucił w kąt. Co z tego że zadzwonił? Powodem jego telefonu był zły sen. Świetnie, czyli już ma ze mną koszmary. Szkoda, że nie miałam okazji żeby wyznać mu swoje uczucia. Ale on pewnie i tak nie czuje tego samego. Jestem tego w stu procentach pewna. To by było zbyt piękne, żeby czuł to samo. Nie będę się więc ośmieszać i zamilknę. Tylko to może teraz uratować naszą przyjaźń. Wstałam z łóżka i ubrałam się. Później założyłam kurtkę i trampki. Wyszłam z domu. Co z tego, że jest jeszcze ciemno i że jest 3? Mam ochotę się przejść, więc idę! Szłam opustoszałą ulicą, rzucając spojrzenia na czarne, posępne budynki wokół. Teraz ta okolica wyglądała groźnie. Szłam przed siebie, co jakiś czas nieświadomie wybierając zakręty. Po chwili zauważyłam, że idę w stronę audytorium, w którym byliśmy z Cornelem na przesłuchaniu. Szkoda, że Cornel nie poszedł na drugie przesłuchanie. Stracił wielką szansę. To smutne, bo już tej szansy nie odzyska. A przecież to było spełnienie jego marzeń...
Z czasem zrozumiałam, że zmieniłam kierunek i na horyzoncie pokazał się park. Tak, kolejne wspomnienie. Wspinaliśmy się po ogrodzeniu, żeby wejść do zamkniętego parku. Później gdy wracaliśmy, przyczepił się ten typ. Cornel mnie wtedy obronił. Był niesamowity. Dzięki niemu poczułam się taka bezpieczna i jednocześnie bezbronna. Delikatna. Krucha. Niczym Róża, w Małym Księciu. On mnie chroni - mój Mały Książę.
- Proszę, proszę, kogo ja widzę! - zaśmiał się jakiś dres, który stał przy rozwalonej kamienicy, obok pomarańczowej latarni. Tuż obok kamienicy był ślepy zaułek. To pewnie tam zwabiają frajerów i okradają lub biją.
- Kim jesteś i czego chcesz? - zapytałam, czując jak wnętrzności podchodzą mi do gardła.
- Nie pamiętasz mnie? Twój chłoptaś się przy mnie rozhulał. Dałem mu fory. - syknął i wyszedł z cienia, ukazując ślady po pobiciu, które Cornel mu załatwił.
- Ja nie jestem niczemu winna! - wrzasnęłam i chciałam go minąć. Jednak on zastąpił mi drogę i złapał mnie jedną ręką za policzki, ściskając.
- A teraz dasz mi buzi, kolorowo-włosa. - przysunął swoją twarz do mojej, a ja w tym momencie go kopnęłam i zaczęłam biec przed siebie. Niestety, złapałam się w pułapkę, którą wcześniej sama rozszyfrowałam. Ślepy zaułek. Stałam przyparta do muru, bojąc się wziąć oddech. Chłopak szedł w moją stronę.
- Nie ładnie tak kopać, kopią tylko konie. A ty mi nie wyglądasz na klacz, no, może pomijając twój koński zad. Ładnie nim ruszasz, gdy biegniesz. - powiedział i przyłożył mi nóż do gardła. - rusz się, a zarżnę cię jak świnię. Teraz jesteś moja.
Przełknęłam głośno ślinę i  starałam się za wszelką cenę powstrzymać łzy, które zbierały się we mnie. Oprawca złapał mnie za włosy i powalił na ziemię.
- Teraz się będziesz mnie słuchać, rozumiesz, ty pusta suko!? - wrzeszczał i zaczął mnie kopać po brzuchu. Gdy przestał, nie byłam w stanie wstać. O to mu chyba chodziło, bo zarzucił mnie sobie na ramię i zabrał mnie do kamienicy.
- Błagam, nie krzywdź mnie! - krzyczałam.
- Zamknij pysk, szmato. Moi kumple na pewno się ucieszą z nowej zabawki. - syknął.
Otworzył drzwi od mieszkania. Wniósł mnie, a po chwili rzucił na ziemię, zupełnie jak rzecz. Zepsutą rzecz.
- Błagam, wypuść mnie...
Zaczęłam się wlec po ziemi w stronę drzwi. On nagle je zatrzasnął. Wtedy rozpoczął się koszmar...

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny, czekam na więcej. Szybkiego powrotu do domu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Stęskniłam się.;-; ~ Cawi

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowiadanie uzależnia <33 ^^

    OdpowiedzUsuń

Jeśli dodajesz obiektywny i przemyślany komentarz, to dziękuję. Na pewno się odwzajemnię, lecz jeśli dodajesz puste słowa, hejty, bluźnierstwa lub chcesz mnie zdołować, to nie dodawaj komentarza. Szkoda Twojego czasu, gdyż i tak go usunę. Nie toleruję bezpodstawnych hejtów. Dziękuję i pozdrawiam :) -Neko-