player

GRY

piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 5

Witam! :)

Przyszła kolej na rozdział V, w którym jak zwykle dużo się będzie działo. Czas opowiadania się już nieco zmienił, jest kilka dni później. A co się wydarzy? - Przeczytajcie sami :)

Rozdział V

Właśnie zajmowałem się sprzątaniem salonu z Yuki, gdy nagle do pokoju weszła mama. Szła normalnie, choć była nieco słaba. Było z nią coraz lepiej. Yuki wymyśliła, że zgłosimy ją do psychiatry. Tak więc zrobiliśmy. Psychiatra skierował mamę na terapię żeby wyleczyć ją z alkoholizmu, a ja usunąłem cały alkohol który był w domu. Teraz nie mieliśmy nawet jednej butelki wina. Myślę, że to bardzo pomoże i mam nadzieję, że mama to doceni.
- Dobrze wam idzie.- pochwaliła nas mama i usiadła na fotelu.- może sobie odpoczniecie? Przerwa się przyda.
Yuki przyjęła zachętę i rzuciła się na kanapę. Ja dalej myłem okna, ignorując zasłużoną przerwę. Wolę to skończyć i mieć to za sobą, dopiero wtedy będzie właściwa pora na odpoczynek. Zostało tylko umycie podłogi w kuchni, pozmywanie naczyń i umycie stołu i blatów.
- Dawaj Yuki, wstawaj. Za moment to skończymy i pójdziemy na spacer.- zachęcałem ją.
- Ok, ok. Już idę. Ty dokończ myć okna, a ja umyję naczynia. - odpowiedziała i skierowała się do kuchni.
Mama patrzyła na Yuki z uśmiechem.
- Ruby to taka pomocna, grzeczna dziewczyna. Cornel, czemu nie jesteście parą? To idealna dziewczyna dla ciebie.- powiedziała bezwstydnie.
- Mamo, błagam cię... - zakryłem twarz dłońmi.
Yuki zaczęła się śmiać.
- Co się tak śmiejesz... RUBY? - podkreśliłem jej imię, gdyż wiem, że woli jak używam ksywki.
Przestała się śmiać. Podeszła do mnie i włożyła mi mokre ręce za koszulkę. Natychmiast przeszedł mnie dreszcz, a ja poczułem żądzę zemsty. Zamoczyłem ścierkę w wiadrze z wodą i machnąłem w stronę Yuki.
Na jej niebieskiej koszulce pojawiły się ciemne plamki. Oberwała.
- Tak się bawimy, potforze? - zapytała i nalała wody do kubeczka. Podeszła i wylała zawartość kubka na moją głowę. Zaczęła rechotać. Mama patrzyła się na nas i po cichu się śmiała. Pierwszy raz od bardzo dawna widziałem uśmiech na jej ustach. To było takie przyjemne. Jej uśmiech był tak ciepły, niczym letnie promienie słońca.
- O nie! - krzyknąłem i złapałem Yuki w pasie. Podniosłem ją i zarzuciłem sobie na ramię. Skierowałem się do łazienki. Dziewczyna się wyrywała, jednocześnie się śmiejąc. Gdy otworzyłem drzwi do łazienki, wrzuciłem ją do wanny i włączyłem prysznic, oblewając ją wodą. Yuki pociągnęła mnie za koszulkę, w wyniku czego straciłem równowagę i wpadłem do wanny. Prysznic przełączył się na strumień.
- Świetnie. Widzisz, co zrobiłaś?- ochlapałem ją wodą.
- Tak, oczywiście, to moja wina. To ja się wrzuciłam do wanny i włączyłam wodę! - pisnęła i wyłączyła wodę.
- Ale patrz na plusy, jesteśmy przynajmniej umyci. - uśmiechnąłem się do niej, wytykając żartobliwie język. Wstałem z wanny i zdjąłem mokrą koszulkę. Z całych włosów kapała mi woda. Spodnie też były mokre.
Yuki patrzyła się na mnie z zainteresowaniem. Przerwałem zdejmowanie mokrych ciuchów.
- No co? - zapytałem.
- Nic, nic.
Ruby wyszła w wanny i też zdjęła koszulkę. Wtedy opadła mi szczęka.
- Nie wstydzisz się? - zapytałem, czując że się oblewam rumieńcem.
- Czego? Przecież jestem w staniku, a nie nago.- odpowiedziała i wyszła z łazienki.
Ja stałem na dywaniku w łazience, wryty w ziemię. Widziałem ją w... fioletowym staniku. Muszę przyznać, że ma spory biust. Yuki coraz bardziej mnie zaskakuje. Tak sobie rozmyślając opuściłem łazienkę. Skierowałem się do pokoju i zacząłem się przebierać w suche ciuchy. Gdy już byłem suchy, poszedłem kończyć sprzątanie w salonie. Mama dalej siedziała w fotelu, okryta kocem, z kubkiem herbaty w ręku. To cudowny widok, wreszcie herbata a nie alkohol. Byłem szalenie dumny. Może uda nam się wyjść na prostą?
- Jak się czujesz?- zapytałem.
- W porządku. Tylko głowa mnie trochę boli. Ale zaraz mi przejdzie, nie martw się, synku.- machnęła ręką w geście, że to błahy problem, z którym sobie sama poradzi.
Skończyłem myć okna. Poszedłem do kuchni i wylałem wodę z wiadra. Wziąłem się za mycie naczyń.
- To moja robota!- zauważyła Yuki, wchodząc do pokoju.
- Nie było cię, a ja chcę mieć to z głowy. Im szybciej, tym lepiej.
Yuki wzięła się za mycie podłogi.
- Kończ szybciej, bo za moment będę myć podłogę tam, gdzie stoisz.- pośpieszała mnie.
Szybko opłukałem ostatnie talerze z piany i położyłem je na suszarce. Yuki skończyła myć podłogę. Całe sprzątanie skończone.
- To co? Spacer po parku?- zaproponowałem, wycierając ręce w ręcznik.
- Pewnie. - odpowiedziała Yuki.
Ubraliśmy się i wyszliśmy. Na początku szliśmy w ciszy.
- O czym myślisz?- zagadnęła.
Zastanowiłem się.
- O jutrze. O tym co będzie, gdy wrócę do szkoły.
- Boisz się?
- Nie. Ale martwię się, co powiedzą nauczyciele o ostatnich wydarzeniach ze mną w roli głównej.- wyjaśniłem.
Yuki zatrzymała się przed bramą parku. Była zamknięta, a w parku nikogo nie było.
- Super, co teraz?- zmartwiła się.
- Jak to co?- zacząłem wspinać się na ogrodzenie.- Idziesz?
- Jesteś szurnięty!- skarciła mnie, ale też zaczęła się wspinać.
Przeszliśmy przez ogrodzenie i skierowaliśmy się do najbliższej ławki. Powoli zaczynało się ściemniać.
- Uwielbiam spacerować, gdy już jest ciemno.- powiedziałem od niechcenia.
- To dobrze, bo zanim wrócimy do domu, to będzie już bardzo ciemno.
- Dlaczego to robisz?- zapytałem.
Yuki spojrzała na mnie i posłała mi ciepły uśmiech.
- A czemu nie? Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, prawda?
Objąłem ją ramieniem. Siedzieliśmy w ciszy, patrząc w niebo, które coraz bardziej się chmurzyło. W końcu zrobiło się całkowicie ciemno, więc postanowiłem, że już wrócimy do domu. Szliśmy chodnikiem, gdy nagle wyskoczył przed nas jakiś łysy chłopak, ubrany w czarny, szeleszczący dres.
- Oddawać kasę i telefony!- wrzasnął i wyciągnął nóż.
- Mowy nie ma!- krzyknąłem i próbowałem odebrać mu ostre narzędzie.
- Cornel, przestań!- krzyczała przestraszona dziewczyna.
W końcu udało mi się wyrzucić mu nóż z ręki. Chłopak zamachnął się i uderzył mnie w twarz. Tego było już za wiele. Oddałem mu uderzenie, po czym jeszcze jedno i jeszcze. Gdy upadł na kolana, zaliczył kopniaka.
- Nigdy więcej nie podnoś na mnie ręki, rozumiesz?! - wrzasnąłem na leżącego dresa.
Ominęliśmy go i szliśmy dalej w stronę domu.
- To było niesamowite!- pisnęła Yuki.
- Nie wiem nawet, jak to się stało. Wszystko działo się tak szybko.- przyznałem.
- Nie ważne, jak to się stało! Ważne, że mnie obroniłeś! Jesteś bohaterem. Nie wiedziałam, że jesteś taki silny.- złapała mnie za rękę i dała buzi w policzek.
Zarumieniłem się. Czułem to. Szczęście, że było ciemno, dzięki temu miałem pewność że Yuki tego nie zobaczy. Wróciliśmy do domu.
- Zrobię kolację.- zaproponowałem i poszedłem do kuchni. Wyciągnąłem potrzebne składniki z szafek i zabrałem się za gotowanie. Yuki siedziała na kanapie i rozmawiała z mamą. Nawet nie wiem, o czym gadały, bo nie chciało mi się jakoś specjalnie słuchać babskiej paplaniny. Mam tylko nadzieję, że nie rozmawiały o mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli dodajesz obiektywny i przemyślany komentarz, to dziękuję. Na pewno się odwzajemnię, lecz jeśli dodajesz puste słowa, hejty, bluźnierstwa lub chcesz mnie zdołować, to nie dodawaj komentarza. Szkoda Twojego czasu, gdyż i tak go usunę. Nie toleruję bezpodstawnych hejtów. Dziękuję i pozdrawiam :) -Neko-