player

GRY

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 6

Ave :)

Dziś nadeszła kolej na rozdział 6. W tym rozdziale wydarzy się coś zupełnie niespodziewanego i nie powiem, ciekawego ;) Co z tego wyniknie? ^^ No nic, nie będę Was trzymać w niepewności. Zapraszam do czytania ;)

Rozdział VI

Właśnie siedziałem z Yuki na korytarzu, czekając na dzwonek. Siedziałem na parapecie, oparty o okno. Byłem dziś wyjątkowo zamyślony. Yuki coś do mnie mówiła, lecz nie zrozumiałem.
- Prawda? - zapytała.
Milczałem, zatopiony w swych myślach.
- CORNEL! - wrzasnęła mi do ucha.
- Aaa! Co?! - odkrzyknąłem.
- Co się z tobą dziś dzieje? Nie słuchasz mnie w ogóle!- jęknęła i zrobiła smutną minę.
Chciałem ją przytulić, ale się odsunęła.
- Ej, Yuki... No przepraszam, nie bądź taka...- chciałem ją przeprosić, ale ona tylko wzięła plecak i sobie gdzieś poszła. Zrobiło mi się przykro. Ale doskonale wiedziałem, że miała prawo tak zareagować. To, co było ironią losu, to to, że cały czas myślałem właśnie o niej. Myślałem o tym, co czułem, o tym co się ostatnio wydarzyło. Jakoś nie potrafiłem się zebrać w sobie i jej powiedzieć, jak sprawa wygląda. Mam nadzieję, że któregoś dnia sama zauważy, co się święci. A jak nie zauważy, to trudno. Umrę samotnie, siedząc w fotelu i trzymając na kolanach kota. Dzwonek zadzwonił i wszyscy ustawili się pod salą. Gdy wchodziliśmy do klasy, chciałem złapać Yuki za ramię, jednak ona zwinnym ruchem przemknęła obok mnie i usiadła w ostatniej ławce, jak najdalej ode mnie. Poczułem się jeszcze gorzej. Wyrwałem więc kartkę z zeszytu i napisałem na niej, że ją przepraszam. Rzuciłem samolocik z papieru w stronę ostatniej ławki. Nauczyciel to zauważył, ale powstrzymał się od komentarza, na szczęście. Po kilku minutach dostałem kulką z papieru w plecy. Odwinąłem papier, a moim oczom ukazał się wielki napis "NIENAWIDZĘ CIĘ".
Wiem, że to nie jest prawda. Ona się po prostu denerwuje i dlatego tak teraz myśli. Zastanawiam się, co do mnie mówiła, skoro jest taka wkurzona. Starałem się z całych sił przypomnieć sobie tę rozmowę, jednak po prostu nie byłem w stanie.
- Cornel!- zawołał nauczyciel.
- Słucham? - odpowiedziałem odruchowo.
Nauczyciel wskazał ręką tablicę, na której było napisane równanie. Wstałem więc i zgarbiony, z głową skierowaną w dół, poczłapałem do tablicy. Patrzyłem się na miejsce wyroku przez kilka minut, po czym wziąłem niebieską kredę i napisałem wielkimi literami "MAM-TO-W-DUPIE-!". Dumny z siebie, spojrzałem kpiąco na nauczyciela.
- Jaki pojeb!- krzyknął Patrick.
Nic nie odpowiedziałem, tylko pokazałem mu mój uroczy, środkowy palec.
- Co to ma znaczyć?!- krzyknął nauczyciel, łapiąc gąbkę i ścierając moje dzieło.
- To? To ma być szczerość, Prze Pani.- sarknąłem i poszedłem do ławki. Jednak nie usiadłem na krześle. Zarzuciłem swój plecak na jedno ramię i skierowałem się w stronę drzwi.
- Nara, frajerzy. - rzuciłem i opuściłem klasę, trzaskając drzwiami.
Nie wiem, co mnie dziś opętało. Taki nagły przypływ odwagi... i głupoty. Wiem, że gdy wrócę na lekcje lub natknę się na nauczyciela, to będę mieć poważne problemy. W zaistniałej sytuacji najbezpieczniej było się gdzieś schować, do czasu zakończenia wszystkich lekcji. Postanowiłem najpierw iść do łazienki. Byłem nabuzowany emocjami, zły, smutny i rozżalony. Wszedłem do kabiny i tym razem przekręciłem kluczyk pod klamką, żeby nikt nie wszedł. Gdy upewniłem się, że jestem sam w łazience, włożyłem słuchawki w uszy i puściłem muzykę bardzo głośno. Chciałem zagłuszyć oskarżające mnie myśli. Po chwili wyciągnąłem żyletkę z obudowy telefonu i zacząłem się ciąć na ramieniu, schodziłem wciąż niżej, kończąc cięcia na nadgarstku. Tym razem bolało mniej, pomimo że ciąłem głęboko. Krople krwi ciekły po mojej ręce, skapując mozolnie na podłogę. Na kafelkach wreszcie zrobiła się mała plama z moich kropli. Pech chciał, że nigdzie nie było chusteczek. Nie wiedziałem jak to posprzątać, żeby nikt się nie dowiedział. Schowałem żyletkę i usiadłem na ziemi załamany, patrząc na rany, które krwawiły wciąż mocniej. To było takie żałosne. Nienawidzę siebie. Z moich oczu popłynęły łzy, a ja cicho westchnąłem. Przynajmniej wydawało mi się, że zrobiłem to cicho. Ukryłem twarz, podciągając kolana do brody. Trudno, że miałem czerwone spodnie, i trudno że cała kredka zostawi ślad na nich. Miałem to gdzieś. Miałem gdzieś wszystko. Wszystko, po za tym, co czuje Yuki. Zraniłem ją. Było mi przez to tak cholernie źle. Nie chciałem, żeby się smuciła. Prawda jest taka, że ja nie potrafię iść dalej bez niej. Potrzebuję jej. Naprawdę. Nagle moje rozmyślenia przerwała kartka, którą ktoś  wsunął pod moje drzwi. Wyciągnąłem ją. "Wszystko ok?" - widniał napis. "Nie!"- odpisałem i wysunąłem kartkę. Wyciągnąłem słuchawki z uszu.
- Kto tam jest?- zapytałem.
- Wyjdź, porozmawiamy. Obiecuję, że nie będę się śmiać.- odpowiedział delikatny, spokojny głos. Był to ton, wyrażający troskę, chęć pomocy, wyrozumiałość. Kiedyś mama mówiła do mnie takim tonem. Automatycznie łzy zaczęły mocniej płynąć, szybko ściekając w dół mojej twarzy.
- Proszę... - powtórzył głos.
Otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazała się szczupła, krucha sylwetka chłopaka. Chłopak miał prawie białe włosy z zewnętrznej strony, a od wewnętrznej, z tyłu miał włosy koloru błękitnego. Jego jasne, niebieskie oczy się uśmiechały, pomimo iż twarz była zatroskana. Był ubrany w białą koszulę w kratę, na to miał założoną jeansową czarną kamizelkę. Na szyi miał założone czerwone słuchawki. Spodnie miał jasno niebieskie i zielone trampki z neonowymi sznurówkami - w lewym bucie neonowy róż, w prawym bucie neonowa żółć. Czyli w skrócie, był ubrany bardzo kolorowo. Albo mi się wydawało, albo miał lekko kredką podkreślone oczy. Na jego twarzy widać było biały podkład. Ale nie był mu widocznie potrzebny, ponieważ chłopak sam w sobie był biały. Miał mleczny koloryt skóry, chyba unikał słońca przez kilka lat. Był jaśniejszy, niż ja. A ja uważałem, że to moja karnacja jest najjaśniejsza.
- Co się stało? Chcesz pogadać? - uklęknął przy mnie, kładąc na moją rękę chusteczkę.
- Nie znasz mnie. Czemu się mną interesujesz?- zapytałem złośliwie.
Chłopak uśmiechnął się do mnie, przyciskając kolejną chusteczkę do moich ran.
- Też się kiedyś ciąłem, widzisz?- podwinął rękaw koszuli. Miał pełno blizn, szerokich blizn. Ciął się głębiej niż ja. Pewnie był kilka razy na szyciu w szpitalu.
- Pewnie jesteś zaskoczony. Bo przecież wyglądam na taką wesołą, optymistyczną osobę...- mówił dalej.- przeszedłem ciężką depresję. - wyznał.
- Dlaczego w nią wpadłeś? - zapytałem bezwstydnie wdrążając się w temat, który powinien być bolesny. Jednak chłopak mówił o tym otwarcie, bez problemu.
- Znęcali się nade mną w szkole, ponieważ byłem inny. Kolorowy, uśmiechnięty, delikatny. W dodatku gej. - wypalił, a ja poczułem się idiotycznie. Nie potrafiłem tego wyjaśnić.
- Przykro mi.- wyjąkałem z siebie.
- Możemy porozmawiać gdzieś indziej? Nie uśmiecha mi się gadać w scenerii toalety w tle. - poprosił, a ja się uśmiechnąłem. Chłopak to zauważył i podał mi rękę, żebym mógł wstać. Miał umalowane paznokcie na biało. Nie byłem pewien, ale przypominał mi takiego typowego scene.
- Jestem Cassian.- zaśmiał się uroczo i podrapał się po tylnej części głowy. Miał śliczny, ciepły uśmiech. Przede wszystkim szczery. W dodatku jego uzębienie... jak z reklamy. Białe, proste zęby. Zupełnie jakby nie robił nic w życiu, po za dbaniem o nie.
- Cornel. Miło poznać. Szkoda, że w takich okolicznościach. A tak przy okazji, nie widziałem cię nigdzie na piętrze szkolnym dla 3 klas.
- To może dlatego, że jestem dopiero w 2 klasie.- odpowiedział i skierował się do wyjścia z łazienki.
- Gdzie idziesz? - zapytałem zagubiony.
- Przed siebie, jeśli się da.
Szedłem za nim, czując się jak cień. Nie wiedziałem dokąd mnie prowadzi, ale widocznie chciał, żebym szedł z nim, gdyż trzymał mnie za palec wskazujący. Wyglądało to nieco śmiesznie, ale też uroczo. Jak na chłopaka, to miał małe, delikatne dłonie. Ogólnie był też niski, kruchy, taki troszkę jak dziewczyna. Nie powinno mnie zaskoczyć to, że jest gejem. Pomimo wszystko, jest bardzo rozczulający. Przypominał mi małego kotka, który przed chwilą skończył pić mleko. Taki zadowolony, słodki i radosny.
- Co się tak zamyśliłeś?- zapytał mnie.
- A nie wiem. Cały dzień dziś tak rozmyślam. O to się obraziła moja dziewczyna.
- Masz dziewczynę?- zdziwił się.
- Co? Nie. Pomyłka. Chodziło mi o przyjaciółkę... - poprawiłem się.
- Lubisz ją.
- To przecież oczywiste.
- Ale nie, lubisz ją tak... na poważnie. Widać to w twoich oczach, gdy o niej wspominasz.- wyjaśnił.
- Bzdura...- prychnąłem.
- Zaprzeczasz, więc potwierdzasz.
- Przestań.
- Ale taka jest prawda.
- Wcale nie!
- Nie wypieraj tego z siebie, zaakceptuj to.
- Nie mam co akceptować.
- Zaakceptuj to, że ją lubisz-lubisz. - upierał się.
- Dobra, lubię ją! I co z tego!? - wrzasnąłem zirytowany, poddając się.
Cassian zatrzymał się i spojrzał na mnie, powstrzymując śmiech.
- Nie śmiej się ze mnie! - krzyknąłem.
- Jesteś taki słodki, jak się denerwujesz!- sarknął, a ja się zarumieniłem.
Szliśmy dalej, idąc przed siebie bez celu - tak jak mówił wcześniej. Wtem się ponownie zatrzymał i znów spojrzał na mnie w ten głupkowaty, słodki sposób. Uśmiechnąłem się mimowolnie, wypuszczając z siebie nerwy. Cassian podniósł ręce do góry, a po chwili jego ręce mnie obejmowały, a jego głowa spoczywała na moim ramieniu. Nie wiedziałem, jak się zachować więc też go przytuliłem. Nie wiem ile to trwało, ale czułem jakby to trwało wieczność. To było bardzo przyjemne. Chyba właśnie tego teraz potrzebowałem.
- Jesteś bardzo przystojny. Podobasz mi się. - wypalił Cass. Był taki bezpośredni, otwarty. Taki śmiały. Chciałbym taki być, umieć tak wprost mówić. Chciałbym przestać bać się ludzi. On to opanował.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc tylko się uśmiechnąłem szerzej, jednocześnie czując jak szczypią mnie policzki. Znów oblałem się rumieńcem. Zdałem sobie sprawę z tego, że coś dziwnego jest pomiędzy mną, a tym chłopakiem. To było dziwne, chwilami tak silne, że przerażające.
- Też to czujesz? - zapytał mnie.
- Co?
- Chemia między nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli dodajesz obiektywny i przemyślany komentarz, to dziękuję. Na pewno się odwzajemnię, lecz jeśli dodajesz puste słowa, hejty, bluźnierstwa lub chcesz mnie zdołować, to nie dodawaj komentarza. Szkoda Twojego czasu, gdyż i tak go usunę. Nie toleruję bezpodstawnych hejtów. Dziękuję i pozdrawiam :) -Neko-